Matowa czupryna rozmywała się w dzikich
kolorach tęczy rozbrzmiewającego miasta. Dość niepewnie stawiane kroki dodawały
chłopakowi niezdecydowania oraz ujmowały odwagi i męskości. Wzniósł ku górze
głowę, przed którą rysował się nowoczesny, strzelisty budynek. Przejechał
opuszkami chudej ręki wzdłuż szelek, z ledwością przełykając ślinę. Przez
jeszcze młodą nieświadomość przebiegało pasmo zwątpień i w
filozoficzno-energicznym trybie kłonił się ku propozycji wyeliminowania się z
owego terenu szkolnego, i to dobrowolnie, był gotów bowiem ponieść każdą
konsekwencję, byle by nie uczestniczyć i nie egzystować z nowo poznaną grupą
młodych osób, z którymi miał spędzić kolejnych kilka lat.
Nagle poczuł, że czyjaś drobna ręka wylądowała na jego ramieniu. Kącikiem zerknął,
kierując swoje niebieskie, przestraszone oczy na dziewczynę, która wesoło
wymachiwała podręcznikiem tuż przed jego nosem.
- Cześć - rzuciła, zatrzymując książkę na
piersiach.
Otworzyła szerzej oczy, po to by bardziej
przyjrzeć się towarzyszowi. Ten z kolei ocknął się, niezdarnie drapiąc czoło, z ledwością można było dostrzec jego uśmiech.
- Nowa..? - spytał, nie przerywając
gmerania ręką w grzywce.
Kiwnęła kilkakrotnie głową w twierdzącym
geście:
- Zostaw to czoło, bo rozpoczniesz ten rok
od zwrócenia na siebie uwagi, jest już całe czerwone - powiedziała, delikatnie
się uśmiechając.
- Szukam sali 24...
- Drapanie w czoło raczej nie pomoże -
odparła wesoło i zanurzyła rękę w kieszeni kurtki, po czym wydobyła stamtąd
mapkę i poczęła wodzić po niej palcem.
Cloud przypatrywał się ogromnej różowej
kokardzie, która łączyła burzę jasnobrązowych włosów na głowie dziewczęcia w
jeden kucyk, jakoś dziwnie nie pasującej do jej drobnej postury.
Zniecierpliwiony wsunął dłonie do
kieszeni, kilka razy chrząkając i oczekując na prędką odpowiedź.
Dziewczyna zmarszczyła czoło, na którym
pojawiły się błyszczące kropelki zmęczenia i odpowiedzialności.
Blondyn zajrzał jej przez ramię próbując obalić szyfr znajdujący się na mapie:
- O, mam! - wyrzucił z zadowoleniem,
przenosząc wzrok na nowo poznaną koleżankę. Dwoma palcami odgarnął grzywkę,
robiąc powolne kroki w stronę potężnych drzwi wejściowych. Towarzyszka
odetchnęła z ulgą i ruszyła za nim.
***
- Ho, ho, ho! Witam spóźnialskich,
zajmijcie miejsca - dźwięcznie zawołał siwy i niezbyt wysoki staruszek z
niewiarygodnie długą brodą, która okalała łagodną twarz, o jasnych i równie
łagodnych oczach.
- P-p-przepraszamy - pisnęła dziewczyna,
zajmując miejsce obok Clouda, który usadowił się niepostrzeżenie w ławce na
samiusieńkim końcu sali. Chłopak spoconymi dłońmi wyciągnął z torby kilka
grubych podręczników i zdawał się czegoś szukać, a raczej niezdarnie udawać, że
czegoś szuka, był bowiem zakłopotany całą sytuacją.
Tymczasem wzrok Tify i Yuffie spoczywał na
różowo odzianej damie, która stała się nowym przedmiotem plotek, od których nie
stroniła krótko ścięta chłopczyca.
- Panno Kisaragi, to nie są rejony
slumsów, że można sobie na wszystko pozwolić. Ta szkoła ma wysoką renomę, a to
oznacza iż nie jesteście tu z przypadku. - gładził stary włos Bugenhagen, zaś
Yuffie ucichła.
Różne twarze były teraz skierowane na
nauczyciela, wpatrywały się i kopiowały każdą bruzdę, linię pomarszczonej
twarzy profesorskiej.
- No? - mruknął poirytowany blondyn,
odpowiadając na trwające od ponad piętnastu minut zaczepki łysego gościa,
siedzącego tuż za plecami Strife'a.
- Rude - przedstawił się i ścisnął
radośnie palec nowego kompana, wymuszając uścisk. - Ile masz lat?
- Sto jeden... - odburknął blondyn pod
nosem, nie widząc sensu w pytaniu.
- To i tak młodo wyglądasz! - łysol pacnął
go w ramię i parsknął idiotycznym śmiechem. Był wysokim gościem z charakterystycznym poczuciem humoru.
Blondyn bezsilnie westchnął, zasłaniając
twarz jakąś przypadkową książką.
Pierwszy dzwonek wydawał się być
wybawieniem (...)
Do blondyna podeszły dwie dziewczyny, które zdążył poznać wcześniej. Z całą pewnością Cloud potrzebował czasu na ogarnięcie i spakowanie podręczników do plecaka. Lockheart i Kissaragi stały z dziwnie wlepionymi na twarzy uśmiechami, śledząc każdy ruch kolegi.
Do blondyna podeszły dwie dziewczyny, które zdążył poznać wcześniej. Z całą pewnością Cloud potrzebował czasu na ogarnięcie i spakowanie podręczników do plecaka. Lockheart i Kissaragi stały z dziwnie wlepionymi na twarzy uśmiechami, śledząc każdy ruch kolegi.
Zapiął niedbale torbę i zerknął na nie.
- Tak?
- Co tak? - rzuciła Yuffie, wychylając do
przodu tułów energicznym i nieprzewidywalnym ruchem, a jej twarz zrównała się z
twarzą przykucniętego Clouda. - Lepiej opowiedz, kim jest twoja nowa różowa
towarzyszka? - dorzuciła ciekawsko.
Cloud bez słowa pokręcił głową z
bezradnością wobec zaczepek gaduły.
- Ależ ty jesteś! - nabrała powietrza w
usta nadymając policzki i natychmiast się wyprostowała.
- Mógłbyś okazać trochę entuzjazmu, przyjęli nas do najlepszej szkoły w całym mieście, mówiłam że mi się uda, mówiłam, mówiłam? - podskakiwała w miejscu, wypluwając z siebie nadmiar emocji.
- Mógłbyś okazać trochę entuzjazmu, przyjęli nas do najlepszej szkoły w całym mieście, mówiłam że mi się uda, mówiłam, mówiłam? - podskakiwała w miejscu, wypluwając z siebie nadmiar emocji.
- Wcale nie jest tak kolorowo, żebyście
się przypadkiem nie zdziwiły. - dodał rzeczowo, zapinając klamrę torby.
Umieścił pasek na chudym ramieniu, powstając z kucek.
- Co masz na myśli? - wtrąciła brunetka i
uczyniła kilka kroków w stronę chłopaka.
Blondyn uśmiechnął się nieco pobłażliwie,
odwrócił plecami do dziewcząt, z zamiarem opuszczenia sali 24.
- Shinra, mako i reaktory - bąknął
wzruszając ramionami - połączcie wszystkie szczegóły, a otrzymacie całość. Myślę, że w końcu zrozumiecie.
Wąska sylwetka rozpłynęła się w
zatłoczonym od młodzieży korytarzu.
Yuffie jak porażona puściła się w pęd za chłopakiem,
wierząc, że może go jeszcze dogonić i wyciągnąć trochę więcej informacji.
Rozgorączkowana przepychała się przez tłum, potrącając przy okazji Jessie i
Biggsa. Nagle stercząca blond czupryna mignęła jej przed oczami; zacisnęła
palce na wełnianym rękawie i szarpnęła do tyłu ramieniem Clouda.
- Cloud!
- Yuffie?
- Tifa?!
Brunetka również potrząsała ramieniem,
tyle że gaduły, patrząc na nią pretensjonalnie.
- Nieważne, nieważne - wymamrotała gaduła
pod nosem - Skąd to wszystko wiesz? - zwróciła się do zaskoczonego sceną
blondyna.
- Jesteście mało domyślne. Nasz
zachwycający prezydent próbuje zatuszować pewne sprawy, budując prestiżowe
szkoły i parki, a przecież każdy wie, że nie czyni tego ze swojej
wielkoduszności... A nie zastanawiałyście się nad tym, skąd w szpitalach
ostatnio tyle chorych dzieci, tylu robotników? - Spytał naprowadzająco, przy czym zsunął ręce gaduły, które teraz uciskały jego szyję.
Korzystając z nagłego szoku, w jakim
pozostawił dziewczyny, zdążył się uwolnić i poprawić rozciągnięty sweter, po
czym opuścił koleżanki.
- Zresztą, o takie szczegóły pytajcie
Sephirotha... - rzucił na odchodne i ruszył przed siebie, znikając tuż za
szkolnym wodopojem.
Dziewczyny przez chwilę stały w bezruchu próbując połączyć wszystkie fakty w całość. Yuffie kiwnęła twierdząco głową ruszając dumnie do przodu. W tle zadźwięczał rozedrgany dzwonek,
wołając na kolejne zajęcia.